Włosi zakochali się w Jej Głosie, nazywając go „soprano eccezionale” Dominika Zamara jest dla nich Księżniczką Światowej Opery. Śpiewa na scenach całego świata. Ujmuje anielskim głosem, pięknym gestem, pokorą i skromnością.
Włosi zakochali się w pani głosie?
Mówią o moim głosie: „soprano eccezionale”. Podkreślam, że nie ja to mówię. Cały czas mam do siebie dużo zastrzeżeń. Wierzę, że mogę więcej, wyżej, dalej, lepiej. Nie ma tu kresu.
No pięknie. Cały czas do przodu?
Cały czas idę do przodu. We Włoszech jest tak, że jak ktoś raz zostanie wygwizdany, to może już nie wracać na scenę.
Mieszka pani we Włoszech?
Głównie we Włoszech. Ale ciągnie mnie do Polski. Kilka lat temu nagrałam płytę z pieśniami Szopena. Zatęskniłam za Polską. Po setkach koncertów w świecie jest czas, żeby zaśpiewać w Polsce. Przyszedł taki czas, że w sercu pojawiła się nostalgia.
Pozwoli pani na kilka odmiennych pytań. Michał Urbaniak powiedział mi w wywiadzie, że życie przypomina jazdę tramwajem po zakrętach. Jak masz się czego trzymać, nie wylecisz z zakrętu. Jakiej zasady się pani trzyma?
Trzymam się wiary w sztukę i przekonania, że prawdziwy talent zawsze się obroni. Nigdy nie chodzę na skróty. Jestem z tego dumna. Wierzę w talent od Boga i bardzo ciężką pracę. Wierzę w ludzi aniołów, których spotykam na swojej drodze. Jak Maestro De Mori. Wierzę, że Jan Paweł II wysyła w moim kierunku anioły.
Co jest w życiu ważne: praca, pasja, pieniądze, szczęście, rodzina, Bóg, zdrowie. Wszystko po trochu?
Sztuka jest dla mnie najważniejsza. Bez sztuki egzystencja nie ma dla mnie żadnego sensu. W sztuce jest pierwiastek boski. Wiara jest ważna, każdy ma prawo do swojej wiary. I anioły, które nas otaczają.
Co to jest miłość?
Ciężko mi miłość opisać słowami, mogę panu miłość zaśpiewać.
(Wywiad ukazał się na portalu dziennik wschodni.pl)
Fot. Stefano Gerardi, archiwum Artystki